Pafos 8-11 wrzesień 2011

Długo oczekiwana, fala gorącego powietrza uderzyła w nas przy schodzeniu ze schodów samolotu. Witamy na Cyprze! I choć mamy zarezerwowane wakacje z Brytyjczykami w Pafos (bo tak jest taniej) nie zamierzamy ich spędzać, siedząc w basenie I popijając hotelowego drinka. Cypr jest jednym z ulubionych kierunków brytyjskich I rosyjskich wielbicieli wakacji All inclusive.  Ponad 50% mieszkańców mówi po rosyjsku, a w ofertach o prace często pytają o znajomość rosyjskiego. Wyspa oferuje wszystko to, czego zmęczeni praca turyści oczekują- luksusowe hotele z basenami i wszelkimi innymi rozrywkami, mnogość barów i restauracji, piękne widoki i co nie mniej ważne wszędzie można porozumieć się po angielsku i rosyjsku. Angielskie jedzenie nie jest tylko pozostałością po brytyjskim panowaniu- ma także zmniejszyc tęsknotę Brytyjczyków do ojczyzny.

Słoneczna wyspa na skrzyżowaniu szlaków do Europy, Azji i Afryki ma jednak znacznie więcej do zaoferowania dla ludzi szukających czegoś więcej niż luksusowe hotelowe wakacje. Pafos, starożytne miasto królów, znajduje sie na liście zabytków UNESCO. Czuć w tym mieście ducha starożytnych Fenicjan, greków, rzymian I tak dalej i tak dalej. Nam, paradoksalnie, spodobał sie malutki port, który kończy średniowieczny fort (znowu historia!) z czasów Bizancjum oraz wypite nieopodal cypryjskie piwo marki Keo (przyznać trzeba- całkiem niezłe!).

Okolice Pafos to tylko plaże oraz plantacje banananowe. Coral Bay, sławna płaza rozczarowuje nas cena- 4 euro od osoby! Ostatecznie wiec postanawiamy wyruszyć dalej, w głąb wyspy.

Kourion- Troddos- Limassol 11- 15 wrzesień 2011

Przed nami dość szaleńcza gonitwa do cypryjskich atrakcji, bo czasu mamy mało, a chęci zobaczenia całego Cypru sa ogromne. Kochamy to uczucie, kiedy zmęczeni budzimy sie rano, a jednak, mimo wczesnej pory wstajemy I z nowa energia witamy budzący sie dzien. Dzięki naszym znajomym- Teresce I Lincolnowi wybraliśmy sie do rzekomego miejsca narodzin Afrodyty. Legenda wspomina o narodzinach greckiej bogini piękności, a na dowód tego ze spienionych fal zaciekawionym badaczom ukazuje sie skala w kształcie…. grzybka! Plaża ładna, a i Afrodyt w około nie brakuje. Na samym krancu Cypru znajdują sie ruiny rzymskie- sławny Kourion. Ciekawe efekty akustyczne prezentuje ocalały I nieco podbudowany amfiteatr. Na starożytnej ścieżce panuje straszny upal I tylko z rzadka rosnące drzewka oliwkowe łagodzą go nieco, w których cieniu odpoczywamy . Cypr jest najcieplejsza wyspa Morza Śródziemnego, gdzie temperatury w lecie sięgają ponad 40 stopni Celsjusza. Temperatury na wybrzeżu różnią się dość znacznie od tych w górach Troddos czy tez w stolicy- Nikozji.

Jednak upal daje nam kość- wracamy do Pafos.

 

Z pomocą wypożyczonego jeepa (a raczej wypadkowej pomiędzy tandemem a dorożka) postanawiamy odwiedzić górska czesc Cypru- góry Trodos. Zbaczamy wiec z Limassol- jednego z najtańszych portów świata (dlatego nikogo nie dziwi mnogość statków pływających pod cypryjska bandera na rufie).I powoli pniemy sie w góry. Na mapie wszystkie odległości wyglądają śmiesznie, a pokonanie gór wydaje sie blachostka. O nieroztropny turysto! Warto zaopatrzec sie jednak w mapę, bo bardzo łatwo sie zgubić, natomiast o wiele trudniej wydostać z krętych górskich dróżek. Początkowo pokonywaliśmy lekkie tylko wzniesienia, zatrzymując sie w przepysznej, rodzinnej winiarni, niedaleko Agia Nicolaus. Zostawiając w tyle ta mila, grecka wioskę wjeżdżamy prawdziwymi wertepami do lasu. Na wąskich, gruntowych drogach nasz samochodowy, choć bardziej przypomina żart z jeepa (Suzuki Jimny) niż sam jeep, sprawdza sie znakomicie.

 W końcu docieramy do sławnego klasztoru w Kykkos. Oprócz Rosjan, nie spotkaliśmy nikogo. Cypryjczycy, których jest na wyspie około 800 000 – drugie tyle to cudzoziemcy w znakomitej to w większości wyznawcy religii prawosławnej, posługujący się językiem greckim, zajmujący się głownie turystyka. Mieszkańcy wyspy zachwyceni popularnością swojej wyspy, a co za tym idzie profitami, które za tym Ida sa jednak bardzo zdziwieni kiedy nie mogą porozumieć się w swoim ojczystym języku, gdyż większość pracowników sektora usług to cudzoziemcy.

Nikozja- północne wybrzeże Cypru 15- 18 wrzesień 2011

Po dluuuuuugim I jeszcze bardziej krętym powrocie z gór Trodos, nasza decyzja, choć nieprzemyślana, była błyskawiczna- Nikozja (grec.Lefkoşa). Ucieszyła nas perspektywa wizyty w mieście niezwykłym, jedynym na świecie, bo podzielonym. Cypryjska stolica, która w skutek Tureckiej inwazji w  1974 roku została podzielona na część cypryjska i turecka (Turkom przypadł również północna część wyspy). Taki stan rzeczy istnieje i dziś, a Nikozja stała sie jedyna na świecie podzielona stolica. Droga z Pafos zajmuje 2,5 godziny. Mknie sie szybko nowoczesna autostrada. Cypryjska część Nikozji tętni życiem, jest mieszanka noweczesnosci i tradycji, jednak to miasto typowo greckie. Nikt nigdzie sie tu nie spieszy. Bo po co! jest juz godzina 13.00! Cypryjczycy pracują 6 dni w tygodniu, z wyjątkiem urzędników i  pracowników sektora finansowego, którzy maja zwykle skrócone godziny pracy – banki najczęściej pracują tylko do południa. Turecka część a co za tym idzie muzułmańska część jest znacznie bardziej orientalna ale i dużo biedniejsza. Na wejściu do Turcji nie jest wymagana wiza a jedynie służby graniczne dają do reki małą kartkę z podstawowymi informacjami. Wracamy na stronę grecka. Marta zauważyła ulicznego sprzedawcę soku pomarańczowego. Pyszny! I znowu wracamy do Pafos...

Wart odwiedzenia jest zachodni kraniec wyspy Półwysep Akamas, który zadziwia półpustynną roślinnością i niemalże księżycowym krajobrazem. My, nieświadomi drogi, wybraliśmy sie na samochodowa wycieczkę. Po drodze Agios Georgios- słynna prawosławna kaplica pięknie sie prezentuje na tle błękitnego morza. Czym dalej jedziemy, tym droga jest trudniejsza, bez napędu na 4 byłoby bardzo ciężko. Mijamy plaże, rzekomo z żółwiami, obecnie z samymi kamieniami I żwirem. Dojeżdżamy do Polis- miasteczka na samej północy. Ciekawe jest to, ze turystów nie widać wcale- może pojechali na plaże oglądać żółwie? My w każdym razie wracamy do Pafos, aby ostatnie chwile spędzić w… basenie z drinkiem! W końcu chyba zasłużyliśmy…;)

 

 

Po co na Cypr?

Cypr, niestety, nie jest popularnym kierunkiem wśród Polaków. Co prawda, Aya Napa jest dość często odwiedzana w sezonie letnim, ale reszta wyspy nie jest szczególnie znana. Ciężko nawet znaleźć przydatne informacje w Internecie. No to trochę dla kochanych internautów:

Wyspa, u brzegów której z morskiej piany wynurzyła się  bogini Afrodyta zachwyca pięknymi krajobrazami, tropikalna przyroda i świetnym jedzeniem. Wyspa nosi w sobie wpływy kultury romańskiej, bizantyjskiej,hellenistycznej,tureckiej i angielskiej, które przyjawiaja się w architekturze i sztuce. Można tu odnaleźć ruiny mitologicznej świątyni Apolla, Dionizosa, Achillesa i Tezeusza a i również przepiękne prawosławne świątynie u brzegów morze czy tez ukryte głęboko w górach.

Cypr, który od 2004 roku jest członkiem Unii Europejskiej, nie jest jednak częścią strefy Schengen, może pochwalić się wysokim wzrostem gospodarczym i bardzo niskim podatkiem od spółek zagranicznych, co czyni go idealnym miejscem dla rozwoju biznesu;

Wyspa kusi turystów nie tylko tropikalnym klimatem ale i mnogością atrakcji, znajda tu cos dla siebie wielbiciele sportów wodnych, golfa, koni a i miłośnicy gór.

Wybierając się w głąb wyspy w góry Troddos można zobaczyć malownicze wioski, odkryć maleńkie rodzinne winiarnia a co najważniejsze podziwiając maleńkie świątynie prawosławne. Nie można nie odwiedzić świątyni w Kykkos, która dla wyznawców prawosławia jest niczym Jasna Góra dla katolików w Polsce.

Będąc na Cyprze oczywiście nie można odmówić sobie skosztowania sera – hallumi, zwłaszcza w grillowanej  wersji, świetnego cypryjskiego wina I wielu innych potraw, które mamy nadzieje, sprawdzicie sami. Powodzenia!