Majówka to taki czas w ciągu roku, że gdziekolwiek by się nie ruszyć, będą tam ludzie. W tym roku podczas planowania szybko odpadły mi wszystkie wielkie miasta i większość gór – w Tatrach za dużo śniegu, w Bieszczadach wyjątkowo tłumy. Szukałam miejsca gdzie będę mogła odpocząć. Miejsca, w którym nie spotkam nikogo na szlaku, które będzie zupełnie oderwane od mojej codzienności w Krakowie. Znalazłam Beskid Niski.

Beskid Niski Bodaki
i

Jak można się spodziewać, dojazd do prawdziwej „dziczy” nie był zbyt komfortowy, szczególnie w majówkę. Razem z Dominiką (znamy się już 18 lat – absolutny rekord ;) )naszukałyśmy się w Gorlicach busu który dojeżdża dalej na wschód. A potem w słońcu, deszczu, mgle i gradzie poznawałyśmy to tajemnicze miejsce.

Autobus dojeżdża do Ropicy Górnej. Nazwa wzięła się oczywiście od ropy naftowej 1, którą w tych okolicach zaczęto wydobywać za czasów Ignacego Łukasiewicza. Obecnie większość złóż w Beskidzie Niskim jest na wyczerpaniu i szyby stoją puste 2.

Pytanie które zadajemy sobie po drodze do jedynego schroniska w okolicy: „Czy ktoś tu jeszcze mieszka?” Nie widać zbyt wielu ludzi, samochody też prawie nie jeżdżą, tylko na niektórych polach pasą się jeszcze krowy. Jest za to wiele krzyży przydrożnych i cerkwi, w większości prawosławnych.

Beskid Niski Bodaki cerkiew

Tereny Beskidu Niskiego zamieszkują bowiem jedni z ostatnich Łemków na terenie Polski. Przybyli w XII wieku z terenów Rumunii 3, ale właśnie tutaj ukształtowali się jako grupa etniczna. Połączyła ich wspólna wiara – prawosławie, oraz język (nie jest to ukraiński, chociaż niektórzy tak twierdzą). Od samego początku zajmowali się przede wszystkim rolnictwem, oczywiście w późniejszych czasach wydobywali kamień (najwięcej właśnie w okolicach Bodaków i Bartnego), wytwarzali maź i dziegieć. Łemkowie byli wyjątkowo zamożni i zaradni, rozwinęli też barwną kulturę łączącą archaiczne wzorce ruskie i wołoskie z nowoczesnością.

Na przełomie XIX i XX wieku spokojne życie Łemków zaczęło ulegać zmianom. Część z nich dołączyła do ruchu wszechruskiego i opowiedziała się za przyłączeniem do Rosji lub Ukrainy. Inni, zwłaszcza ludzie wracający z emigracji, zaczęli podkreślać odrębność swojego narodu. Przeciwko tym pierwszym Austria podjęła represje na początku I wojny światowej. Najzacieklejszych agentów Rosji skazano na śmierć, innych umieszczono w obozach pracy. Wielu Łemków uciekło wtedy za granicę, powracając dopiero po zakończeniu wojny.

W przededniu drugiej wojny światowej społeczność ta liczyła ponad 100 tysięcy osób, pogłębiały się jednak różnice narodowościowe. Wielu Łemków zaczęło (jeszcze dobrowolnie) wyjeżdżać na Ukrainę. Wkrótce jednak zaczęły się masowe przesiedlenia tej społeczności – w Akcji „Wisła” z 1947 wysiedlono 40% Łemków z ich rdzennych terenów w głąb Polski. Mogli oni tam powrócić dopiero po dziesięciu latach, jednak wielu z nich za ten czas się zasymilowało w nowych miejscach 4.

W powojennej Polsce nastąpiło odrodzenie ich kultury. Postały łemkowskie stowarzyszenia, pisma, muzea, zespoły ludowe (i nie tylko – posłuchajcie sobie łemko-pop-folk-rocka, czyli Dollars Brothers). Od 1983 organizowana jest Łemkowska Watra – zlot młodzieży łemkowskiej i jej przyjaciół, cieszący się coraz większą popularnością. Teraz odbywa się w Zdyni – jeśli macie ochotę, możecie wziąć udział jeszcze w tym roku :)

Podczas spisu dwa lata temu tylko 10 tysięcy osób w Polsce zdeklarowało narodowość łemkowską, chociaż oni sami szacują, że jest to o wiele większa liczba 5. W każdym bądź razie, naród ten ponownie ma szansę na rozwój swojej kultury, która wcale nie zginęła. Dowodem tego może być fakt, że kolejnym miejscowościom nadaje się dodatkowe nazwy w języku łemkowskim.


W Beskidzie Niskim jest wiele starych cmentarzy z I wojny światowej. W maju 1915 roku w rejonie Gorlic rozegrała się jedna z największych bitew na ziemiach polskich, podczas której wojska niemieckie i austro-węgierskie przerwały linię frontu rosyjskiego. Zginęło tu wówczas ponad 100 tysięcy osób, które po zakończeniu starć należało pochować. W armiach służyli rekruci różnych narodowości, dlatego nikt nie mówił wtedy o „swoich” lub „wrogach” – na cichych cmentarzach Beskidu Niskiego spoczywają ludzie równi sobie.

Miejsca pochówków są wprawdzie odnawiane, jednak jest ich tak dużo, że niektóre muszą ulec zniszczeniu i zapomnieniu. Odnaleźć którykolwiek z nich można w Beskidzie łatwo, wskazują je liczne znaki drogowe 6.


Wiele beskidzkich wsi stoi opuszczona. Część ludzi została wysiedlona po wojnie, współcześnie wyjeżdżają do miast lub za granicę. Zapomniane są domy, sady i cerkwie. Niszczeją przydrożne krzyże. Na 32 zabytki drewniane w Bartnem przypada 28 mieszkańców.

Czy są to tereny do których może wrócić życie dzięki turystyce? Pytam o to następnego dnia mieszkańca Nowego Żmigrodu, który nas podwiózł stopem. Odpowiada, że czasem przyjeżdżają Rosjanie i zagraniczni Łemkowie na pielgrzymki do cerkwi, ale prócz tego mało kto się tu zapuszcza. W schronisku w Bartnem mówią, że w weekendy przychodzą pojedyncze osoby, zazwyczaj nie ma nikogo. Czemu? Podobno dlatego, że nudno, góry niewysokie, mało się dzieje. Brakuje przebranych misiów, łoscypka i cepelii.

Czy to miejsce zostanie kiedyś całkowicie zapomniane? Czy wyprowadzą się stąd wszyscy, upadną przydrożne krzyże, zapadną się dachy wsi? W moim odczuciu jeszcze nie, ale dopiero czas pokaże.

beskid niski cerkiew

Nasza droga doprowadziła już tymczasem do bacówki w Bartnem. Szykujemy się do spania, by nazajutrz wejść w beskidzkie lasy :)

Aleksandra Bogusławska

Wiecej na blogu: Duze podróze